Ewa Maria Slaska
We wtorek 17 kwietnia będziemy z Annett Gröschner czytały w Kesselhaus w Kulturbrauerei w ramach projektu Berlińskiej Akcji Literackiej (Berliner Literaturaktion) Wahlverwandschaften. O 20, każdy zdąży… (więcej TU)
Format spotkań stawia przed czytającymi pewne wymagania, a organizator, niestrudzony Martin Jankowski, stawia ich jeszcze więcej. O poprzednim spotkaniu z serii napisał nam, że odbyło się między innymi czytanie sceniczne z podziałem na role, w co wciągnięta została również publiczność. Może dlatego berliński TIP poświęca nam specjalną zapowiedź ze zdjęciem…
A my?
Annett się spóźnia, gapię się w displaya komórki. Zabawny wierszyk w sam raz na dziś:
Die Blumen werden billiger
die Mädchen werden williger
es riecht von den Aborten
kurz – Frühling allerorten!
(kwiaty coraz w cenie przystępniejsze
dziewczyny zdecydowanie chętniejsze,
sławojki wonieją ostro!
przyszłaś, Pani Wiosno!)
Erich Kästner (tłumaczenie bardzo dowolne – ja)
Spotykamy się z Annett w kawiarni Zimt und Zucker (Cynamon i cukier) nad Szprewą. Jest piękny letni dzień. Przedwczoraj skończyła się zima, wczoraj była wiosna, dziś jest lato. Nikt nie wie, jak się ubrać. Dziewczyny w wydekoltowanych sukniach idą z chłopakami w swetrach i australijskich botach. Wszędzie pełno ludzi. Kobiety w obszernych długich sukniach w kwiaty, faceci z gołymi nogami. Bo czasy się zmieniły. Latem kobiety mniej pokazują skóry niż mężczyźni.
Panowie tak, a kobiety – tak
No dobrze, a my? Mamy się przygotować do wieczoru, która jak ma przedstawić tę drugą? Co nas łączy? Co dzieli?
Na pewno łączą nas kobiety z rodziny. Nasze poprzedniczki. Napisałyśmy o nich książki, które się jeszcze nie ukazały – to też nas łączy. Opowiadam Annett o stu latach silnych kobiet w mojej rodzinie, poczynając od Praprababci, która produkowała proch i wspierała powstańców w 1863 roku. Moja opowieść o rodzinie to wyraźna linia. Annett mówi, że w jej książce kobiety z rodziny układają się w bukiet jak na obrazie flamandzkiego malarza Ambrosiusa Bosschaerta.
Ten właśnie obraz Bosschaerta, Wazon z kwiatami w oknie, stał się punktem wyjścia dla opowieści Annett o kobietach z jej rodziny. To w ogóle ciekawy obraz. W momencie, gdy powstał, w roku 1620, wywołał gorączkę tulipanową, o czym kiedyś pisał Zbigniew Herbert. O tak, mówi Annett, to ciekawy obraz, są na nim kwiaty z różnych pór roku. Naprawdę nie mogło być takiego bukietu.
Ostatnia kobieta z jej opowieści, współczesna berlinianka dostaje pracę w kwiaciarni u Wietnamki (w Berlinie wszystkie kwiaciarnie zostały przejęte przez Wietnamczyków, podobnie jak zakłady fryzjerskie przez Turków, a restauracje włoskie przez Arabów). Jest XXI wiek. Każdy kwiat można skądś sprowadzić, jesienny z kraju, w którym akurat kwitną ziemowity, wiosenny z miejsca, gdzie kwitną krokusy. Bohaterka książki Annett i jej wietnamska szefowa układają taki bukiet, jakiego nigdy przedtem nie było.
Przyjdźcie we wtorek do Kesselhaus, opowiemy Wam więcej ciekawych historii.