Pikolus

Zofia Wojciechowska

Kolęda mazurska

Posłuchajcie z weselem, z weselem, z weselem!
Co się dnia tego, casu dawnego w Betlejem, w Betlejem,
zapewnie stało, a juz podało
ludziom wsem, ludziom wsem!

Narodziuł się Chrystus Pan,
Chrystus Pan, Chrystus Pan
zubogi pany, chtóry nad pany,
panem sam, panem sam;
niniał wcesności, by wziecne włości
sprawziuł nam, sprawziuł nam.

Ach synecku jedyny, jedyny, jedyny,
coś w ludzkiem ciele ucierzpsiał wiele, bez wziny, bez wziny.
Wszystkie trzymając, a w mocy mając krainy, krainy.

Karol Małłek

Piszę list i przed świątecznie pozdrawiam z Mazur. Co roku w grudniu siadam nad tradycyjną kartką papieru i wracam do minionych miesięcy. Otwieram drzwi do wspomnień z nadzieją na nowe wydarzenia. Święta… jak zawsze czas niezwykły. Troszkę u mnie zaganiany w poszukiwaniu niekoniecznie prezentów, dość mocno napięty odnową starego przecież domu. Porządki w zbiorach zdjęć i walka o utrzymanie internetowego ładu.
Boże Narodzenie – jedyny taki dzień radośnie przepełniony religijnością. Wszyscy się cieszą, nawet czekają na zabłąkanego wędrowca. Dodatkowy talerz na stole ja także stawiam. Zapachy mieszają się stale, świerkowe gałązki, aromaty przygotowanych potraw. I jeszcze oczekiwanie na Mikołaja, oczywiście najlepiej na tego prawdziwie świętego.

fot. Zosia Wojciechowska_mazurska tradycja_GODY
Dawniej na Mazurach pojawiał się Pikolus. Hasała razem z nim zgraja dzieciaków i szelmo (siwy) koń idący na czele bogatego orszaku. Zielona choinka ze światełkami to obrazek dzisiejszych świątecznych spotkań. Na Mazurach dawniej stawiono w kącie izby snopek zboża na znak oczekiwania łaskę urodzaju w nowym roku. Cała wieś szykowała się na jutrznię czyli gody – poranną mszę wigilijną rozpoczynaną o wschodzie słońca.
Postawiłam ja także w świerkowych gałązkach 4 świece. Płonie już kolejne światełko w wieńcu adwentowym. Jest blisko do świąt. W walizkach moi rodzice – jak wielu z nas – przywieźli kresowe serwety i obrazki. Rozpakowali swoje zwyczaje. Zawieszając ozdoby na ścianach mazurskich domów wprowadzili inną codzienność. Święta w moim domu – to wigilijny barszczyk z suszonych grzybów. Rodzice stawili na stole dużą wazę, na półmiski wykładali ziemniaki z rybą i w salaterkach śledziowe smakołyki. Wszystko było inne od tego o czym czytam w historycznych książkach. Dziś prawdziwych Mazurów, myślę, że u nas chyba już nie ma. Niszczono tradycję tej ziemi, przetwarzano ją przez ponad 50 lat.

Mazurski Pikolus mam nadzieję, że nie zapomni i przyniesie niespodziankę. Ja także mam prezent – nasze gadające dachówki. Zebrane z domów mazurskich, przeleżały pod płotem swój czas, nabierając mocy by zacząć gadać. Spotykamy się, rozmawiamy o tych wsiach i domostwach, z których trafiły do nas podarowane dachówki. Otwierają stale jakieś drzwi w ludziach przynoszących dary, wracają wspomnienia mazurskich zwyczajów. Najważniejszego – pamięci – uczymy się od siebie.

pierwsza wystaw plenerowa_fot. St.CzachorowskiPierwsza wystawa plenerowa gadających dachówek, Gościniec Molo, Mrągowo listopad 2014.

Malujemy. W artystycznym recyklingu, przetwarzamy te nikomu już nie potrzebne atrybuty mazurskości, wypisujemy pędzlem nowe historie. Nadajemy QR kody i puszczamy w świat. Tak sobie myślę… Przez całe życie część z nas szuka sensu dla swego życia, jedni znajdują go szybciej a inni ciągle wędrują. W czas świąteczny, wigilijna podróż kończy się chwilą przy stole. W mazurskich domach przez wieki nie znano zwyczaju dzielenia się opłatkiem. Czytano pismo święte, dzieląc się słowem, budując wspólnie w myślach przyszłość na nadchodzący rok. W tym roku przygotujemy paczkę ze śpiewnikami od pastora z mrągowskiej świątyni do domu parafialnego w odległej mazurskiej wiosce na Syberii. Wiem z całą pewnością, że tamtejsi wierni będą z nich korzystać, tak jak mi opowiadali – w Domu Pana. Istnieje strona internetowa rodaków na Syberii, będzie więc można do nich zajrzeć przez okno.
Na ich syberyjsko-mazurskich domach nie ma dachówek, być może były zbyt drogie na kieszeń gospodarzy. U nas leżą zbędne i czasem często w śmietniskach, czekają na drugą szansę. Kultura bywa rzeczą względną… Mazurzy na Syberii pójdą na jutrznię, bo mają gody na Boże Narodzenie.

W Studio Radia WnetDzieci z mazurskiej wioski Znamienka leżącej na Syberii. Zofia Wojciechowska napisała: udało mi się sprowadzić te dzieci do Polski i byliśmy w Warszawie, na zdjęciu – podczas nagrywania mojego programu Pomost

Współcześnie dzieci na Mazurach już ślą swoje życzenia do świętego Mikołaja, a ja piszę do Pikolusa list o dzisiejszych Mazurach, o sobie i o gadających dachówkach, i ludziach spotkanych na drodze. W tym roku postawię snopek zboża w kącie mego domu i zobaczę, co będzie się działo. Dwanaście miesięcy minęło tak szybko. Każdy dzień przynosił coś nowego. Przykre i miłe rzeczy splecione niczym warkocz w cały okrągły rok. Dobrego było tak dużo – za to warto podziękować.
Dziękuję tym spotkanym ludziom – bo łatwiej jest cieszyć się z tego co jest nam dane wspólnie, małe staje się duże.

Życzę na koniec mego listu Wszystkim Wam udanych świątecznych podróży i miłych chwil.

Pozdrawiam Zofia

PS. Zaglądajcie do nas, by pogadać z dachówkami, nad dachówkami o prostych rzeczach i tych skomplikowanych też.

fot. St. Czachorowski_gadajaca dachowka z bratkami _Zosia WojciechowskaDachówka z bratkami namalowana przez Autorkę.
Jest też do niej historia:
http://gadajacedachowki.blogspot.com/2014/12/dachowka-nr-64.html
a ta prowadzi dalej:
http://www.przyroda.mazury.pl/index.php?page=nature&id=241

Akcję malowania dachówek zainicjowali profesor St. Czachorowski z Centrum Badań nad Dziedzicwem Kulturowym i Przyrodniczym na Uniwersytecie w Olsztynie i hortiterapeutka z Instytutu Hortiterapii “Zielony Promień”, a zarazem autorka wpisu,
Zofia Wojciechowska

Więcej o malowanych dachówkach:
www.gadajacedachowki.blogspot.com

One thought on “Pikolus

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.