Każdy umiera w samotności

Lech Milewski

Samotna śmierć Hansa Fallady

Listonosz Ewa Kluge wchodzi powoli po stopniach schodów domu przy ulicy Jabłońskiego 55. Wchodzi powoli nie tylko dlatego, że jest zmęczona obchodem, ale również dlatego, że ma w torbie jeden z takich listów, których nienawidzi oddawać. I właśnie o dwa piętra wyżej musi za chwilę oddać ten list Quanglom…
Przedtem jeszcze, piętro niżej, doręczy urzędowe pismo Persickom. Persicke jest kierownikiem politycznym lub czymś podobnym w partii – Ewa Kluge ciągle jeszcze nie rozeznaje stanowisk. W każdym razie u Persicków trzeba witać się wołając “heil Hitler” i dobrze uważać, co się mówi.
Uważać trzeba, oczywiście wszędzie…
… zadzwoniła do Quanglów. Trzyma list w ręku i gotowa jest natychmiast uciec. Na szczęście, otwiera jej nie kobieta, która zwykle zamienia z nią parę przyjaznych słów, lecz mężczyzna o ostrej, ptasiej twarzy, cienkich wargach i zimnych oczach. Bez słowa wyjmuje jej list z ręki i zamyka drzwi przed nosem, jak gdyby była złodziejem, którego trzeba się strzec.

Hans Fallada – Każdy umiera w samotności.
Tłumaczył – Jerzy Rawicz.
Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej – 1956

Ksiazka

Powyższą książkę kupiła moja Matka, która dobrze pamiętała autora jeszcze sprzed wojny. Przede wszystkim książkę Co dalej szary człowieku (Kleiner Mann, was nun?) – świetny obraz czasów depresji lat 1929-1931.

Książka Hansa Fallady spodobała mi się od pierwszego wejrzenia – wartki język, żywa akcja, duża część książki rozgrywa się w berlińskim półświatku co przypominało mi utwory Bertolda Brechta, Ericha Kästnera a przede wszystkim mistrza reportażu – Egona Erwina Kischa.
Nic dziwnego, podobnie jak oni Hans Fallada był reprezentantem kierunku Neue Sachlichtkeit – KLIK.

Hans Fallada

Hans Fallada – KLIK, prawdziwe nazwisko Rudolf Ditzen, urodził się w 1897 roku w dość dobrze sytuowanej rodzinie.
Wypadek drogowy w wieku lat 16, którego wynikiem była długa kuracja z użyciem dużej ilości leków uśmierzających ból, miał chyba decydujący wpływ na dalsze życie pisarza. Samotność, depresja, uzależnienie od środków przeciwbólowych, doprowadziło go do myśli o samobójstwie. W wieku lat 18, rok 1911, wraz z przyjacielem zdecydowali popełnić samobójstwo, aby jednak nadać mu bardziej stylowy character postanowili zainscenizować je w formie pojedynku.
Rezultat był fatalny – przyjaciel Hansa spudłował, Hans trafił skutecznie. Próbował jeszcze sam się zastrzelić, ale to mu sie nie udało. Sąd uznał go za niepoczytalnego i uniewinnił od zarzutu morderstwa. Tak zaczął się regularny kontakt z instytucjami psychiatrycznymi.
W sanatorium psychiatrycznym zetknął się z pracą na roli i to stało się jego rezerwowym zawodem.

Po zakończeniu I Wojny Światowej Fallada nie mógł już liczyć na pomoc finansową rodziców i znalazł zatrudnienie jako pracownik rolny.
W roku 1920 opublikował pierwszą książkę. W tym samym czasie został skazany na sześć miesięcy więzienia za drobne kradzieże, gdyż jego zarobki nie wystarczaly na pokrycie kosztów uzalenienia od morfiny.
W roku 1926 ponownie wylądował w więzieniu za szereg kradzieży spowodowanych uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Od uzależnienia uwolnił się po kuracji odwykowej w 1928 roku. Rok później ożenił się i jego życie potoczyło sie lepiej – pracował w redakcjach cenionych wydawnictw, publikował artykuły i eseje.
W tym okresie zainteresował się problematyką społeczno-ekonomiczną. Wynikiem była książka Bauern, Bonzen und Bomben, która zyskała mu opinię obiecującego talentu nie wahajacego się podejmowania kontrowesyjnych tematów. Wkrótce później przyszla książka Cóż dalej szary człowieku?, która była wielkim sukcesem czytelniczym i finasowym. Niestety sukcesowi towarzyszyło załamanie nerwowe spowodowane nasilaniem się nazizmu.

Wprawdzie twórczość Fallady nie zawierała niczego co mogłoby nie podobać się Nazistom to jednak fakt, że książka Cóż dalej szary człowieku? została sfilmowana w USA przez żydowskiego producenta spowodował, że Gestapo zainteresowało się Falladą. W 1934 roku został aresztowany w wyniku fałszywego donosu. Z braku dowodów wypuszczona go z aresztu, ale rok później znalazł się na liście niepożądanych autorów.

Przeniósł się na spokojniejszy grunt, zajął się pisaniem książek dla dzieci.

Opublikowana w 1937 rou książka Wolf unter Wölfen (Wilk pośród wilków) pozwoliła mu wrócić na poważną arenę – hitlerowcy odebrali książkę jako ostrą krytykę Republiki Weimarskiej, bardzo pochlebnie ocenił ją sam Józef Goebbels. To zainteresowanie stało się kolejnym problemem, gdyż Goebbels zasugerował napisanie książki z wątkiem antysemickim. Równocześnie nadeszło rządowe zamówienie książki o życiu w Niemczech bezpośrednio przed rokiem 1933.

W wyniku tego zamówienia powstała książka Żelazny Gustaw. Goebbels po przejrzeniu rękopisu zasugerował, aby nieco wydłużyć czas akcji i pokazać, jak dojście nazistów do władzy pomogło rozwiązać wszelkie problemy. Fallada długo borykał się z tym zadaniem. W końcu skapitulował i dodał rodział, w którym syn bohatera powieści zostaje stormtrooperemKLIK – i to robi z niego prawdziwego człowieka.
Fallada miał duże wyrzuty sumienia z powodu tego kompromisu, w kilku publikacjach próbował wytłumczyć się ze swojej słabości.

Wojna pogorszyła sytuację pisarza. Powrócił do pisania dla dzieci. Sąsiedzi donieśli kilkakrotnie do władz o jego problemach z narkotykami, grozili również donosem o jego zaburzeniach psychicznych, co w III Rzeszy groziło dużym niebezpieczeństwem.
W rezultacie pogrążył się w pijaństwie, jego małżeństwo rozpadło się. Już po rozwodzie próbował zastrzelić byłą żonę, ale z łatwością go rozbroiła.
Policja skierowała Falladę do szpitala psychiatrycznego. Tutaj przypomniał mu się pomysł napisania powieści o wątku antysemickim i pod tym pozorem poprosił o dostarczenie mu racjonowanego wówczas papieru. Wynikiem była autobiograficzna powieść Pijak. Administracja szpitala nie zorientowała się i pod koniec 1944 roku pisarz opuścił szpital.

Kilka miesięcy później ożenił się z dużo od siebie młodszą, zamożną wdową. Jednak jego stan psychiczny znacznie się pogorszył i wrócił do morfiny. Towarzyszyła mu w tym żona, która, jak się okazało, była jeszcze bardziej niż on uzależniona. Skończyło się na roztrwonieniu całego jej majątku i klinice odwykowej.
Większą część ostatniego roku życia spędził w klinikach i tam właśnie powstała jesienią 1946 roku jego najsłynniejsza książka – Jeder stirbt fur sich allein – Każdy umiera w samotności. Napisał ją podobno w ciągu 24 dni.

W 1948 roku książkę przetłumaczono na rosyjski i szwedzki, dwa lata później na polski, na angielski… dopiero w roku 2009. Okazała się bestsellerem, wkrótce sprzedano na rynku anglojęzycznym 200,000 egzemplarzy, co spowodowało wznowienia innych książek pisarza.

Strona tytułowa książki prezentowana na wstępie wpisu to już rok 1956, drugie wydanie. Po jej przeczytaniu zacząłem szukać innych książek tego autora.
Cóż dalej szary człowieku? – to był niewątpliwie ten sam Fallada, ale książka nie mogła dorównać intensywnością ostatniej książce pisarza.
Pijak – relacja nałogowego alkoholika. To był dla mnie szok. Oczywiście znajomy był mi widok sporej ilości zataczających się mężczyzn po sobotniej wypłacie. Słuchałem licznych opowieści o nałogowych alkoholikach, ale teraz przeczytałem relację kogoś, kto znał to od podszewki, do tego kogoś, kto umiał w sposób przejmujący to opisać.

Do lektury Każdy umiera w samotności wracałem kilkakrotnie.
Już podczas studiów, na lektoracie języka niemieckiego, rozmawiałem o tej książce w moją lektorką.
– Gdy Rosjanie zajęłi Niemcy Wschodnie – opowiadała – przydzielali ludzi do różnych robót. Gdy przyszła kolej na Falladę zapytali go o zawód – pisarz. No to będziesz przychodził codziennie do ratusza i pisał książkę. I tak, w ciągu kilku miesięcy, napisał swoją najlepszą książkę

Prawda okazała się ciekawsza. Wkroczenie Armii Czerwonej zastało Falladę w Feldberu w Meklemburgii. Dzięki protekcji pisarza o komunistycznych przekonaniach – Johannesa Bechera – KLIK – zyskał duży respekt u nowych władz i mianowano go burmistrzem miasta, którą to funkcję pełnił ponad rok.
Jak wspominałem wyżej książka Każdy umiera w samotności powstała w klinice odwykowej.
Johannes Becher zasugerował Falladzie tematykę książki – dostarczył mu akta Gestapo dotyczące Otto i Elizy Hampel, małżeństwa, które po utracie na froncie bliskiego kuzyna zaczęło pisać i rozrzucać po mieście karty wzywające ludność do oporu.

Fallada we wstępie do książki pisze:
Wydarzenia opisane w tej książce odpowiadają w ogólnych zarysach treści aktów gestapo, dotyczących nielegalnej działalności pewnego berlińskiego małżeństwa robotniczego w latach 1940-1942. Odpowiadają tylko w ogólnych zarysach – powieść ma bowiem swe własne prawa…

Wracam do książki. Gdzie to ja skończyłem? Aha, Ewa Kluge dostarczyla urzędowy, pisany na maszynie, list. Zgodnie z jej przewidywaniami zakłócił on całkowicie życie spokojnej i pracowitej rodziny. Rezultatem jest karta zaczynająca się słowami:
Matko! Fuehrer zamordował mojego syna…

Już kilka godzin po podrzuceniu karta trafia w ręce doświadczonego oficera Gestapo, komisarza Eschericha…
– Gdybyśmy mieli prawdziwą policję i gra warta byłaby świeczki, to ten, który napisał kartę, siedziałby od kluczem po dwudziestu czterech godzinach…

Komisarz się mylił, upór i desperacja prostych ludzi okazały się silniejsze od logiki godnej Sherlocka Holmesa i niemieckiej skrupulatności. Sprawa ciągnie się grubo ponad rok, a w międzyczasie wkraczamy w świat oszustów, donosicieli, partyjnych karierowiczów.

Dopiero kilka miesięcy temu poszukałem w internecie informacji o życiu autora i teraz wiem, że większość opisywanych sytuacji i osobników autor przeżył lub poznał osobiście.
Właściwie jest mi to obojętne. Na potrzeby tego wpisu szukałem tylko kilku cytatów i utknąłem na dobre – przeczytałem książkę od deski do deski raz jeszcze, mimo że czytałem ją już wiele razy.

Nie mogę się więc oprzeć pokusie zacytawania jedego, charakterystycznego fragmentu:

– Baldur – błagał (swojego syna) znów stary. – Nie wiesz co to za dom. Głodzą człowieka na śmierć, a pielęgniarze wciąż biją. I inni chorzy też mnie biją.
(…)

– Zdarzają się jeszcze o wiele straszniejsze rzeczy. Czasem starszy pielęgniarz daje chorym, który trochę hałasują, zastrzyk z czymś takim zielonym. Nie wiem jak to się nazywa. Ale po tym ludzie muszą ciągle rzygać. Aż duszę z ciała wyrzygają, a potem znikają nagle…

Reakcja syna:
… Mój ojciec dostał taki zastrzyk…
Lekarz zawołał: – To jest wykluczone!…
– Panie doktorze, byłbym panu naprawdę bardzo zobowiązany, gdyby pan pielęgniarzowi, teraz, jeszcze w mojej obecności wydał polecenie natychmiastowego wykonania takiego zastrzyku. Poszedłbym, że tak powiem, uspokojony do domu…

Zawsze jednak jest ucieczka:
… Wróciwszy do swego gabinetu lekarz ciężko opadł na fotel. Czuł, że drży na całym ciele i że zimny pot zrasza mu czoło… Wstał, podszedł do szafki z medykamentami. Powoli wyjąż strzykawkę…
Wrócił na fotel, wyciągnął z zadowoleniem nogi oczekując działania narkotyku… Zmrużył oczy i wyciągnął się. Oddychał z przyjemnością i było mu dobrze na sercu.

Hans Fallada – Każdy umiera w samotności.

Na zakończenie wrócę jeszcze do spóżnionego o 63 lata tłumaczenia książki na angielski.
Po piewsze przyczyna. Wydaje mi się, że była nią cenzura, fakt, że książkę napisał pisarz namaszczony przez komunistycznego dygnitarza – protektor Fallady, Johannes Becher, w momecie publkacji książki, był ministrem kultury NRD.
Ciekawe, że w roku 1940, czyli już podczas wojny, Anglicy nie mieli problemu z wydaniem innej książki Fallady – Żelazny Gustaw – tak, tej pisanej pod protekcją ministra propagandy hitlerowskich Niemiec.
Inna rzecz, że tutaj z kolei mocno napracowała się angielska cenzura. W zgodnym z oryginałem wydaniu w roku chyba 2013 przywrócono około 85,000 usuniętych pierwotnie słów – KLIK.

Ksiązka Każdy umiera w samotności była oczywiście przed wydaniem ocenzurowana w NRD, ale według mnie nie spowodowało to żadnej istotnej zmiany oryginalnego tekstu. Według angielskich źródeł, w wydanej w 1947 roku wersji wszystkie postacie są zdecydowanie czarno-białe, w oryginale są nieco bardziej zróżnicowane.
Moja uwaga – w tej książce nikt nie jest biały/czysty.

Po drugie – tytuł. Tytuł oryginału to: Jeder stirbt fur sich allein. Polskie tłumaczenie – Każdy umiera w samotności – wydawało mi się właściwe dopóki nie dowiedziałem się, że Anglicy przetłumaczyli to na: Alone in Berlin (Sam w Berlinie). Na rynku amerykańskim książka ukazała się pod tytułem – Everyone dies alone, który odpowiada polskiemu tłumaczeniu.
Alone in Berlin – to dziwny pomysł – to zabija całą dramaturgię oryginalnego tytułu, ale… czy w książce ludzie umierają w samotności? Fizycznie jednak nie. I do tego te słowa: für sich – dla siebie. Czy to miało znaczyć – każdy umiera dla siebie samego, na swoje własne konto?
Bardzo proszę osoby używające niemieckiego na co dzień o komentarz.

A jak zmarł Hans Fallada?
W klinice odwykowej, w lutym 1947 roku. Jego najlepsza książka ukazała się już po jego śmierci.

PS. Na hasło stormtrooper google odpowiada – Gwiezdne Wojny – KLIK.

2 thoughts on “Każdy umiera w samotności

  1. W obecnej Polsce Hans Fallada jest jakby na cenzurowanym, bo wszystko co z PRL jest złe. A ja pamiętam, ze porównywałem “Pod wulkanem” z “Pijakiem” – i ta druga książka robiła na mnie większe wrażenie. A pierwsza była światowym bestsellerem i miała mnóstwo wyznawców, wielbicieli..

  2. Bardzo cenię książki Fallady, ale jednak nie proponowałbym ich obecnemu pokoleniu.
    Po prostu w międzyczasie napisano tyle świetnych książek, coś musi iść w niepamięć a książki Fallady nie zawierają w sobie specjalnych, trwałych I uniwersalnych wartości.
    Wyjątkiem jesr właśnie Pijak. Wprawdzie pijaństwo nie jest traktowane jako problem równie poważny jak narkotyki a metody działania zakładów odwykowych pewnie mocno się zmieniły, ale jednak mechanizm uzależnienia chyba pozostał taki sam.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.